Wiecie, że dziś święto BLIŹNIAKÓW?
Z tej okazji zaprosiliśmy zaprzyjaźnione dziewczynki Igę i Olgę – uczestniczki wielu warsztatów – oraz ich Mamę Michalinę do wspólnego świętowania…
Przy okazji poznajmy niesamowitą historię…
Wiadomość o trzeciej ciąży przyjęliśmy z wielką radością. Zaburzyła ją odrobinę wizyta u ginekologa, który potwierdził ciążę jednakże w wersji mnogiej. Początkowo się roześmiałam, bo nie mogłam uwierzyć, że trafiło się to właśnie mi, ale po chwili śmiech zamienił się w łzy… Zaczęło do mnie docierać, że utrzymanie ciąży bliźniaczej to nie lada wyzwanie, że to zwykle są ciąże zagrożone, szybciej się rozwiązują i zwykle pojawiają się komplikacje, inkubatory, problemy… Nie bałam się samego faktu posiadania bliźniaków, ale stresu związanego z przebiegiem ciąży i porodem.
O ile na trzecią ciążę się pisałam świadomie to jednak wizja bliźniaków z początku mnie przerosła. Musieliśmy zmienić samochód, dobudować 2 pokoje, zrewolucjonizować system edukacji starszaków i mojej pracy.
Choć fizycznie byłam w świetnej kondycji to bliźniacza ciąża okazała się dla mnie wyzwaniem. Najkrótszy spacer okazał się wielkim wyzwaniem. Brzuch był ogromny a bliźniaczki finalnie razem ważyły 5kg (poprzednie córki miały średnio 3,5kg). Przerażały mnie statystyki, które mówiły o porodach najczęściej między 32-35tygodniej. Jednak zdrowy i spokojny tryb życia, właściwe nawyki żywieniowe, nadzór lekarza i położnej spowodował, że urodziłam bliźniaczki ostatniego dnia 37tygodnia. Uwierzyłam więc, że skoro wszystkie moje lęki okołoporodowe zostały pokonane z sukcesem to teraz będzie już tylko lepiej.
Początki nie były łatwe, ale z pomocą męża, starszych córek i wielu wspaniałych ludzi udało nam się szybko przystosować do nowych szalonych realiów. Najgorszy był powrót do sił po cesarskim cięciu – każdy dzień był wyzwaniem, gdy ma się przecięty po raz trzeci brzuch. Przeżyłam też kryzysy laktacyjne, ale z pomocą wspaniałej położnej laktacyjnej Pani Arlety Kwiatkowskiej- Król udało mi się karmić bliźniaczki tylko samym laktatorem przez 8mcy. Przeżyłam też kolki u bliźniaków – całe 84dni. Mimo, że mają skończone 4lata to nadal nie przespaliśmy całej nocki. Takie uroki podwójnego macierzyństwa😊
Wychowaliśmy wcześniej dwie córki i mamy porównanie. Bliźniaczki są niesamowite. Są samowystarczalne : bawią się razem, zawsze są dla siebie kompanem do rozmowy, do zabawy, do żartów, wzajemnym wsparciem, motywatorem. Swoim urokiem osobistym bliźniaki rozczulają wiele napotkanych na swojej drodze osób od urodzenia. Wszędzie są razem i niczego się nie boją. Rzadko muszą angażować w swoje pomysły osoby trzecie, ale są bardzo towarzyskie i koleżeńskie. To był istny cud obserwować jak dogadywały się ze sobą w języku bliźniaczym. Teraz, gdy już potrafią mówić normalnie wystarczy im jedno spojrzenie i już czują wielkie przyciąganie. Choć są dwujajowe to fizycznie dziewczynki są bardzo do siebie podobne i nawet nam najbliższym zdarza się pomylić ich imiona. Ostatnio robią żarciki dziadkom i zamieniają się imionami – zabawnie móc to widzieć na co dzień.
Posiadanie bliźniaków nas nie ograniczyło. Poprawiła się za to logistyka i organizacja w wielu aspektach. W domu angażuję je niemal do wszystkiego. Próbuję zarazić je pasją do aktywności fizycznej więc w specjalnej przyczepce wspólnie biegamy i jeździmy na rowerach poznając Gniezno i okolice. Ponadto uwielbiają taniec i występy artystyczne. Ich wyobraźnia i kreatywność jest wyjątkowa.
Wiem ile obaw może wzbudzać u przyszłych rodziców ciąża bliźniacza. Przyznaję, że było momentami bardzo ciężko, ale każdy podwójny uśmiech, podwójny przytulas rekompensował natychmiast wszelkie kryzysy. Nie ma momentu, w którym żałowałabym, że urodziłam bliźniaczki. Obserwować ich rozwój, interakcje, relacje jakie nawiązują ze sobą i rówieśnikami to niewyobrażalne szczęście i ogromny zaszczyt.
Bliźniaki to cud ❤
Mama Michalina
Pozdrawiamy gorąco!
#ZostańWDomu #kulturadlagniezna